poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Manali i podroz Manali-Leh

Czesc! No to jestesmy ju w cudownym Lehu. W Manali klimat byl niesamowity! W kazdej knajpie co najmniej trzy osoby kolo nas palily trawe. Wszyscy kelnerzy tez byli spaleni. 14 rano wsiedlismy do naszego busa "deluxe" do Leh. Nasz Pan kierowca na dobry poczatek podrozy tez spalil blanta :) Potem ryszylismy bardzo wyboista i zatloczona droga w kierunku Rothang La- ok 4000m n.p.m. Dalej W kierunku Keylong i Sarchu. Tam spzilismy noc. W pierwszym obozie namiotowym chcieli nas skasowac po 700Rs(15USD)/glowe. Caly atobus zgodnie stwierdzil, ze to rozboj w bialy dzien i bedziemy spac w busie. Nasi kierowcy wkoncy zmiekli i spalismy w innym obozie za 150Rs(3.5USD)/leb. Bylo cholernie zimno, ale widok gwiezdzistego nieba z milionem gwiazd wszystko wynagrodzil. Oboz byl na 4000 tys. wiec my i wszyscy pasazerowie obudzilismy sie z lekkimi objawami choroby wysokosciowej- bol glowy i zadyszka po byle wysilku (po podejsciu pod 30m. gorke, gdzie znajdowala sie "open toilet" wszyscy mielismy solidna zadyszke). O 7 wyruszylismy dalej i po 8h minelismy Tanglang La - 5300m n.p.m. Tu zlapala nas sniezyca:). Dalej juz tylko 4h i bylismy w Leh. Teraz kilka zdjec:



1 komentarz:

  1. A jaka jest najwyzsza przelecz? Czy to w tych namiotach co sa na zdjeciu spaliscie? No i jak wytrzymaliscie z tym sniegiem w koszulkach z krotkim rekawem i krotkich spodenkach?
    A+M

    OdpowiedzUsuń